Zgodnie z planem wydarzeń organizowanych w 2019 r. przez kleczewskich biegaczy, w dniach 14-16 czerwca odbył się wyjazd grupy amatorów sportu na spływ kajakowy do Łeby. Wyjechaliśmy wczesnym rankiem - o godzinie 5.oo, - sprzed miejskiego stadionu w Kleczewie. Pogoda zapowiadała się znakomita i taka utrzymała się w zasadzie do końca wyjazdu.
Pierwszego dnia pobytu w Łebie zwiedzaliśmy port i chętnie korzystaliśmy z dobrodziejstw morza, poddając się degustacji ryb, przygotowanych na różne sposoby: wędzone, grillowane, smażone…, wszystkie były pyszne. Zachwyciliśmy się widokiem ruchomych wydm, które do złudzenia przypominały pejzaż pustynny, wejście na wierzchołek jednej z nich nie był lekkim zadaniem, ale widok z jej „szczytu” wynagradzał ten trud. Bezsprzecznie jednak niezapomnianych wrażeń tego dnia dostarczył nam bardzo długi spacer brzegiem morza, podczas którego do woli mogliśmy zażywać kąpieli słonecznych, przerywanych przez część ekipy kąpielami w morzu. Wieczór zakończyliśmy wspólnym podsumowaniem dnia przy kawie i ciastkach.
Sobotni poranek przywitał nas śpiewem mew, które na dobre wkomponowały się w tutejszy krajobraz, budując swoje gniazda nawet na dachach domów. Ochoczo wtórował im paw, znajdujący się na terenie pensjonatu. Dzień rozpoczęliśmy od treningu biegowego piaszczystym nadbrzeżem. Kolejnym punktem planu wycieczki był spływ kajakami rzeką Piaśnicą. Trasa spływu obejmowała 7 km. Rozpoczynała się od wypływu Piaśnicy z jeziora Żarnowieckiego, poprzez Nadmorski Park Krajobrazowy, aż do ujścia rzeki do morza w Dębkach. Mieliśmy okazję obcować z naturą (spotkaliśmy na trasie pływające łabędzie), czystym powietrzem, przejrzystą wodą. Po dopłynięciu do morza nie można było nie skorzystać z kąpieli w Bałtyku. Drugi dzień wycieczki zwieńczyło spotkanie przy grillu, połączone z tańcami do późnego wieczora. Imprezie nie przeszkodziła nawet burza.
Ostatni dzień pobytu w Łebie, podobnie jak dzień wcześniej, zaczęliśmy od lekkiego rozbiegania nadmorskim wybrzeżem. Potem już tylko zakupy pamiątek i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Do końca podróży, pomimo zmęczenia, nie opuszczał nas dobry humor.
Wyprawa do Łeby była bardzo udana, niech żałują ci, którzy nie pojechali.
W tym miejscu koniecznie należy wskazać osobę, która była inicjatorem wycieczki i zajęła się organizacją wyjazdu, począwszy od rezerwacji miejsc noclegowych, aż po realizację planu wycieczki. Lech Hajdrych, bo o nim mowa, pełnił funkcję człowieka orkiestry - od organizatora, opiekuna, pilota wycieczki, kucharza, po DJ. Dlatego też serdecznie dziękujemy za wysiłek włożony w całe przedsięwzięcie, na pewno nie było lekko. Czekamy z niecierpliwością na kolejną eskapadę.
Tekst: Elżbieta Puchalska
Fot. Lech Hajdrych
Biegacze w Łebie na spływie kajakowym
Archiwum