Długi czerwcowy weekend był dla kleczewskich biegaczy okazją do wyjazdu na Mazury. Dwudziestoosobowa grupa żądna wrażeń – pod przewodnictwem Leszka Hajdrycha – wyjechała w czwartek rano do Rynu nad jeziorem Ołów. Po zakwaterowaniu w letniskowych, drewnianych domkach i krótkim odpoczynku, zgodnie z planem wycieczki udaliśmy się do Giżycka obejrzeć Twierdzę Boyen. Mimo zmęczenia podróżą i zwiedzaniem twierdzy starczyło wszystkim sił jeszcze na wspólne spotkanie wieczorem… Piątek powitaliśmy w radosnym nastroju, bo pogoda wspaniała, a w grafiku był spływ kajakowy na trasie Krutyń - Ukta. Do pokonania mieliśmy ok. 15 km. Rzeka Krutynia jest płytka i urokliwa. Na jej dnie widać wodorosty, obok rosną lilie wodne, blisko nas pływały dzikie kaczki i łabędzie. A kolorowe ważki przysiadały na dziobie kajaka. Po prostu sielsko i anielsko. Wieczorem znów wspólne biesiadowanie. W sobotę umawiamy się na całodniowe zwiedzanie pod okiem profesjonalnego przewodnika. Zaczynamy od Zamku Reszel, w którym ogromne wrażenie wywarła na nas wystawa w zamkowych lochach „Średniowieczne Narzędzia Tortur”. Spacerując po Mrągowie, podziwiamy aptekę „ Pod Orłem”, założoną w 1819 r., która funkcjonuje do dziś. W Kętrzynie w Konsulacie Świętego Mikołaja przenosimy się w bajkowy świat. Produkują tu znane na całym świecie ręcznie robione bombki choinkowe. Każdy kto tutaj zajrzy może wydmuchać ze szkła własną ozdobę choinkową, pomalować ją i zabrać do domu. Kolejny punkt naszej eskapady to Wilczy Szaniec, czyli główna kwatera Hitlera w latach 1941-1944. Miasto bunkrów otoczone lasami, jeziorami i bagnami, świetnie zamaskowane. Ostatni wieczór na Mazurach świętujemy przy grillu. O 11.oo w niedzielę wyjeżdżamy do domu. Po drodze wstępujemy w Świętej Lipce do Sanktuarium Maryjnego, znanego z wyjątkowych prezentacji organowych. W skupieniu wysłuchujemy koncertu. I to niestety koniec naszej wycieczki. Było bardzo miło. Podziękowania dla wszystkim uczestników.
Tekst Zuzanna Hajdrych
Fot. Patryk Powidzki